Witajcie, z tej strony Wiktor nie wiem od czego zacząć, więc może tak będzie najlepiej.
Wraz z narzeczoną Martą (z tego miejsca Cie pozdrawiam bo wiem, że to czytasz) postanowiliśmy wybudować dom. Plany były już około 2 lata temu jeszcze wtedy nie byliśmy narzeczeństwem, Marta nie wierzyła żeby plany budowy domu były takie realne,bo ja dużo o tym gadałem i szukałem.
Ale, że ja uparciuch jestem i już wtedy śledziłem działki w naszej miejscowości. Na stronach internetowych oraz rozglądałem się przejeżdżając po okolicy. Większość z ogłoszeń wisiały jedne i te same. Kompletnie nic nowego. Jakby to inni robili na złość jak czegoś szukasz to akurat niema.
Szukaliśmy czegoś w naszej okolicy bo wszędzie „prawie” blisko, praca, rodzina znajomi.
Gdy już rozkładaliśmy ręce, że w tym roku już raczej nic nam nie wpadnie w oko. Napisałem do znajomej czy nie ma jakieś działki do sprzedania w jej okolicy. Odpisała, że jej rodzice będą sprzedawać działkę za swoim domem. No i tutaj banan się pokazał i się zaczęło…
W kwietniu 2016 pojechaliśmy ją zobaczyć (mamy ok 8km od mieszkania w którym mieszkamy) co i jak no i oczywiście porozmawiać o cenie, uzbrojeniu itp. Co się okazało, że jakiś czas temu (z rok) mieli wystawioną działkę na jednym z serwisów ogłoszeniowych ale ją odrzuciliśmy z powodu właśnie ceny, szukaliśmy czegoś „tańszego”
Po negocjacjach cenowych działkę zakupiliśmy parę miesięcy później, we wrześniu, bo musieliśmy się upewnić czy aby na pewno uda nam się ją uzbroić mimo dostępności wszystkich mediów. Rodzice znajomej musieli jeszcze uzgodnić służebności z sąsiadami. Bo jak się okazało „droga” była ale mimo jednego ale, nie było jej w papierach. I zapewnie jak wiecie, że ciężko skrzyknąć dwóch sąsiadów u notariusza a co dopiero czterech w jednym miejscu i o jednym czasie. Jakoś się udało i służebności zostały załatwione pozytywnie.
Pod koniec września zwieńczyliśmy transakcję u Notariusza i oto jesteśmy posiadaczami działki o powierzchni 800mkw.
A oto nasza posiadłość - tutaj stanie nasz dom